Been gone for a moment so a steph sketch!
Merlin (2008) ma tak dużo problemów ze scenariuszem i pisaniem czegokolwiek co nie jest relacją Artura i Merlina (a i tu się tych problemów pare znajdzie) że mam ochotę rewatchować ten serial tylko po to, żeby je wszystkie wytknąć.
A to nawet bez liczenia rzeczy, które uważam po prostu za kiepskie decyzje scenariuszowe.
Jedna z rzeczy, która mi bardzo przeszkadza w Jason-centic FF to to, że nigdy (no prawie nigdy) nikt nie próbuje faktycznie dyskutować z "Zabicie tych śmieci oznacza, że nie skrzywdzą nikogo innego, więc ja mam rację i robię lepszą robotę niż wy". Najwięcej co widziałam to wrzeszczenie "My nie zabijamy!" i pusta formułka "Jeśli zabijesz mordercę, liczba morderców na świecie się nie zmieni" czy "Jeśli zabijasz nie jesteś lepszy niż oni" bez jakiegokolwiek wgłębiania się w znaczenie tego wszystkiego. Jason z kolei może rozebrać je na kawałki, żeby je obalić. A mimo to, to Jason musi odpuścić swój kod moralny, żeby być ze swoją własną rodziną, przynajmniej miejcie jaja, żeby zmusić go do skonfrontowania swoich poglądów z faktycznymi argumentami i pozwolić mu naturalnie zmienić zdanie.
Można wymyślić tysiąc powodów dla których różne osoby przestrzegają tej zasady i co ona dla nich oznacza. Większość BatFam to dorośli ludzie którzy umieją myśleć za siebie i nie idą ślepo za listą instrukcji Batmana. Naprawdę chcecie mi powiedzieć, że grupa największych detektywów na świecie, która dorstała z "Batman ma rację, chyba że się myli i wtedy trzeba wykrzyczeć mu to w twarz" jako praktycznie główną zasadą nie może znaleść lepszego argumentu na "Bicie ludzi do nieprzytomności, łamanie im kości i włamywanie się do domów jest Ok, ale zabijanie już nie" niż "Bo tata tak powiedział"?!
Rise of the Titans przypomina mi plac zabaw czy karuzelę. Najważniejsze jest, by się dobrze bawić na przejażdżkę. Wszystko co się dzieje ma być cool. Dzieje się dlatego, że jest cool. Nawet postacie które obserwujemy tak uważają. Film bardzo mi przypomina o innych dziełach, jak Spy Kids albo nawet We Could Be Heroes.
Z tym podejściem jest jednak wiele problemów.
Po pierwsze, nikt nie podszedł do tego filmu z taką myślą. Całość stara się być dramatyczna i poważna. Stara się poruszać ważne wątki. Ten film się stara.
I wszyscy oczekują, żeby się starał, bo to jest Trollhunters. Seria, która dostała nagrody, która ma reputację, która zaczęła to wszystko. To nie jest tylko jakiś spin-off.
No i na koniec. Ta seria zaczęła się w 2016. Pięć lat temu. Nie możesz kierować czegoś z taką historią tylko do dzieci, a nawet głównie do dzieci. Musisz to zrobić "dla wszystkich". To musi być coś, co widzowie dorastający z serią będą w stanie z zadowoleniem oglądać.
Przez to wszystko, karuzela wygląda jak dom, który się rozpadł. Pojawiają się kompletnie bezużyteczne wątki, postacie znikają, a niektóre wydarzenia przestają mieć wagę. Zaczynasz zadawać sobie pytania, których nie powinieneś.
Niestety, nie byłam w stanie wyłączyć myślenia na tyle, by się na tym filmie bawić. Wyglądał prześlicznie. Sceny walki były zrobione przepięknie, i gdy ktoś jest w stanie się choćby na chwilę zagubić w świecie przestawionym i nie zadawać niepotrzebnych pytań, to mógłby się na tym filmie dobrze bawić... Jeśli wyłączy, kiedy zegar pokazuje 15 minut do końca.
Bo zakończenie psuje jakiekolwiek pozytywne wrażenia można mieć z tego filmu. To coś, czego nie da się moim zdaniem zignorować. To, że nie ma absolutnie żadnego sensu, niszczy cały dramatyzm filmu i pokazuje środkowy palec wszystkiemu co nam powiedziano nie tylko w Wizards, ale także w Trollhunters, serii, do której to ma być ostateczne podsumowanie, to tylko czubek góry lodowej problemów. To najgorszy pomysł jaki się przytrafił temu filmowi i powinien zostać wśród fanfików. Nic nie jest w stanie go uratować.
Okej, więc, zastanawiałam się nad konstrukcja świata One Piece. Oglądając 'Blind Review' serii padło bardzo interesujące zdanie, parafrazując: "Na Grand Line musisz poruszać się tam, gdzie wskazuje Log Post. To świetna konstrukcja świata, wymuszająca na postaciach eksplorowanie wszystkich wysp, zamiast po prostu płynąć do końca" i uświadomiłam sobie, że... nie. To kompletnie nie tak.
Nie mogę sobie przypomnieć momentu w serii, gdy Log Pose zwyczajnie wymuszały działania bohaterów. Jeśli jakieś były, można je policzyć na palcach jednej ręki, po odrąbaniu połowy.
Nawet jeśli Log Pose wyznacza kierunek, załoga ma zazwyczaj kompletnie niezwiązany cel, który tak czy siak zaprowadziłby ich na tę wyspę. Prawie zawsze gdyby zastąpić Log Pose mapą i zwykłym kompasem w fabule nic by się nie zmieniło. Nie licząc Little Garden. Podczas Little Garden Log Pose to przeszkoda, którą muszą pokonać, żeby dotrzeć do dokładnie wyznaczonego celu.
Log Pose to nie narzędzie fabularne, którym stałby się w jakiejś innej serii przygodowej, tylko element budowy świata. To urządzenie, które ma pomóc załodze dostać się na kolejną wyspę, a nie wymusić na nich podążanie w konkretnym kierunku.
I ja to naprawdę uwielbiam. Pamiętam jak kiedyś, dawno, dawno temu, kiedy w One Piece pojawił się motyw pirackiej polityki, szukania ludzi i obserwowaliśmy śledztwo Ace'a, zastanawiałam się jak to możliwe, skoro Log Pose wymusza konkretną drogę? Nawet, jeśli w New World Log Pose ma trzy igły, to wydawało się bardzo trudne. Ale nope. Kiedy zaczęłam się nad tym zastanawiać... tak. To działa i ma masę sensu. Mówiłam już, że kocham worldbuilding w tej serii?
Przypomniałam sobie niedawno, że to anime istnieje. Oh, uwielbiałam je tak bardzo. Moja topka roku kiedy wychodziło <3 Polecam sto razy. I kocham opening.
Bardzo lubię Staje, ale VarvatosXNancy to wciąż mój ulubiony paring z 3Below
Patrząc na to co Marvel wyprawia z MCU mam ochotę zabrać się za moje re-write całej... cokolwiek to jest bo to na pewno nie są fazy, to jest bajzel bez większej struktury, zapytałabym co do cholery marvel, ale chyba się domyślam.
Obserwacja: kiedy Jim w odcinku dziewiątym został zaatakowany, to Steve miał wypadek. Przez to Jim musiał go zastąpić na scenie (yeay!) ale jednocześnie przez to nie wracał z Toby'im. Ale to też Steve był pacjentem, który zatrzymał Barbarę. Bardzo podoba mi się to drobne połączenie.
Wciąż próbuję się ze wszystkim ogarnąć, nie mam pojęcia co robię i szukam po drodze.
369 posts